piątek, 24 października 2014

Stefania Szuchowa "Przygoda z małpką"

Autor: Stefania Szuchowa
Tytuł: "Przygoda z małpką"
Ilustrowała: Janina Krzemińska
Wydawnictwo: Muza S.A.
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Liczba stron: 24
Wiek dziecka: 4-7 lat

Książka wydana w serii "Muzeum Książki Dziecięcej" 
 

Tak to zwykle ze mną bywa, że książki w ilościach hurtowych (głównie w celu sprezentowania komuś) kupuję w internetowych księgarniach, ale od czasu do czasu daję się zwabić na książkę leżącą na półce i mimo, że mam poczucie przepłacania, rozgrzeszam się myślą, że kupuję tylko 1-2 egzemplarze a nie stos.

Takim sposobem wpadła mi w ręce ta pozycja, w której zauroczyła mnie okładka a zatrzymała myśl, że być może trafię tu na cenne "starodawne" (czytaj: wartościowe) wskazówki skierowane do dzieci jak się nie zgubić, ewentualnie jak się odnaleźć, gdy się straci opiekuna z oczu.
I choć znalazłam tylko częściową odpowiedź na interesujący mnie temat, a dlaczego o tym dalej, to książka rozbroiła mnie swoją czarującą staroświeckością i niedzisiejszą rzeczywistością jaka jest w niej przedstawiona.

Po pierwsze: ilustracje rodem z lat sześćdziesiątych. Te płaszczyki w kształcie litery A i kołnierze, buciki i pantofelki na dziecięcych nóżkach, zaplecione i zawinięte warkocze upięte kokardami nad uszami... Kłaniają się czasy kiedy dzisiejsi dziadkowie mieli tyle lat co ich wnuki teraz - oto rysunki samochodów na ulicy: tu rozpoznaję wśród nich kształt autobusa marki Jelcz zwanego "ogórkiem", a tam milicjant wypisz wymaluj jak z "Nie lubię poniedziałku".
Nie jestem ekspertem w dziedzinie rysunku i grafiki, ale widać od razu, że powstały około połowy XX wieku - można poznać to po kresce, kolorystyce i plakatowej grafice. Wrażenie potęguje bardzo staranne wydanie książki, ze sztywnymi kartkami papieru w kremowym kolorze.

A realia? - jakże bardzo odbiegają od tego z czym dzisiaj mamy do czynienia. Siostra Alinka, uczennica szkoły, ale trudno odgadnąć w jakim jest dokładnie wieku, zabiera czteroletniego Dudusia na wycieczkę pociągiem do niedalekiego lasu. Duduś traci z oczu siostrę w trakcie powrotu do domu, wysiada nie na tej stacji i chcąc ją odszukać wychodzi na ulicę. Wydaje mu się, że widzi siostrę w odjeżdżającym autobusie więc zaczyna za nim biec.

Czytając to opowiadanie młodszemu czułam jak powoli włosy stają mi dęba a na rękach dostaję gęsiej skórki... Nie jestem nadopiekuńczą matką, ale nieprzystawalność tej historii do czasów współczesnych jest bardzo uderzająca. Pokolenia moje i starsze pamiętają jeszcze czasy, kiedy ulicami przejeżdżało kilka samochodów na godzinę, kiedy można było wypuścić się samemu na drugi koniec miasta, bo nie szło się ruchliwymi ulicami lecz niezabudowanymi obszarami, a często przez łąki i wzdłuż pól mieszkających tu gospodarzy. To se ne vrati.

Morał opowiadania jest prosty - dobrze jest nauczyć dziecko jak się nazywa i gdzie mieszka.
A czytając je maluchom można poopowiadać jak było kiedyś, a jak jest dzisiaj w mieście, na ulicach, na dworcu.

Cieszę się, że Wydawnictwo Muza postanowiło udostępnić współczesnym dzieciom "Przygodę z małpką" bo to ciepła, ciekawa i pięknie zilustrowana historyjka.


Recenzja bierze udział w wyzwaniu Magdalenardo "Odnajdź w sobie dziecko" na blogu "Moje czytanie".




 

2 komentarze:

  1. Czytałam o tej książce chyba wczoraj u Sylwii, jestem zachwycona ilustracjami i właśnie tą rzeczywistością, która kiedyś, kilkadziesiąt lat temu była inna. Dla mnie - lepsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsza bo pochodzi z najpiękniejszych czasów - naszego dzieciństwa :) Pomyśl, że tak samo o teraźniejszych czasach będzie mówiło aktualne pokolenie dzieci i młodzieży. Coś w tym jest, prawda? :)

      Usuń

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...