piątek, 2 sierpnia 2013

Poznań by the very end of July ;)

Środowy wypad z Karolkami do Poznania na "babskie popołudnie" obfitował w różniste atrakcje.

Sabat zwołany pod dachem cafebebe (polecam bardziej dla mam z mniejszymi dzieckami), po zaliczeniu smacznistej tarty z czekoladą i truskisielu (to młodzi), pocwałował uliczkami w stronę poznańskiego Starego Rynku. Ale po drodze atrakcji było co niemiara.

A to pięknie zagospodarowany skwer przy ulicy Zielonej...

Pamiętam to miejsce z pośpiesznego przemierzania 20 lat temu na zajęcia do szpitala na Długiej. Nie było tam nic. A teraz? I fontanna, i ławeczki, rzeźby i zieleń. Urokliwe, a do tego całkiem spokojne miejsce.


zejść, nie zejść...
 Podchodząc do tej dziewczynki myślałam, że to ktoś z taplających się w wodzie lub siedzących obok zostawił buty. Ale nie, po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że laczki* należą do postaci...


Ciocia Kasia opowiedziała Większemu K., że fontanna spełnia życzenia, tylko trzeba wrzucić do niej pieniążek.
Mama Karolków wyłuskała groszaki z portfela, podała do łapek i wyjaśniła procedurę. Większy K. długo wahał się przed wrzuceniem.  Zagrzewałam Go do męskiego podejścia do sprawy - hop i już. Ale On, pewnie zaskoczony taką niespodzianką jak "fontanna spełniająca życzenia", powtarzał pod nosem:
"Chciałbym dostać kombajna Claasa zabawkowego".
W końcu wrzucił.
- No, i co? - spytał z kwaśną miną.
- Co, co?
- Dlaczego nie ma kombajna?

Dziecko oczekiwało, że jak wrzuci pieniążek do fontanny i wypowie życzenie, to kombajn zjawi się obok jak dżin z lampy...

Prawie nad samymi głowami przeleciał nam samolot:


Do Ławicy jest jeszcze kawałek, ale tędy przebiega korytarz powietrzny. A kiedyś słyszałam taką historię, że jeśli pilotowi uda się przelecieć nad wieżowcami na Piekarach to zdobywa dodatkowe punkty... Hmm

Lubię pozadzierać głowę i popatrzeć na dachy. Można wypatrzeć cudeńka:



Samochód zaparkowałam pod Kupcem Poznańskim, bo nie wiedziałam czy dziki parking na tyłach budynku politechniki nadal funkcjonuje, a nie chciałam jeździć i przekonywać się, a potem błądzić wśród jednokierunkowych uliczek... Działa, i szkoda, że o tym nie wiedziałam, bo za niecałe 3h pod Kupcem zapłaciłam 2 razy tyle niż zapłaciłabym za pozostawienie auta pod chmurką. 3 złote za pół godziny! Ździerstwo jak nic.

Po dojściu na Stary Rynek małe niezbyt miłe zaskoczenie. Jakoś takie te ogródki ubogie.
Dawno, dawno temu, przed erą Karolków i w czasach towarzysko-rozwiniętych bywało się tu i ówdzie i więcej zieleni było. Więcej pelargonii, więcej, więcej. Teraz jakiś taki ascetyzm widać. Brak funduszy? Nawet spacer samą ulicą Wrocławską do smutnych przemyśleń mnie skłonił - same kafeje, puby, kluby i takie tam. Ile tego piwa można w siebie wlać? Małego spożywczaka z pieczywem już nie ma, na szczęście wrócił Świat Książki, no ale tak jakoś mało kulturalnie tutaj. No chyba, że ktoś chwali sobie kulturę jedzenia i picia...
Na szczęście księgarnia Arsenał nadal funkcjonuje więc wpadliśmy tam, Karolki z mamą, na mały łup książkowy. 10% rabatu i zmykamy.

Niestety fontanna u zbiegu ulic Paderewskiego i Szkolnej była wyłączona, ale za to czekała mnie inna atrakcja.
W dzisiejszej Wyborczej na stronach lokalnych jest artykuł o tej kamienicy.
Jak zobaczyłam portrety, to oczy mi się zrobiły jak spodki, ale podpis rozłożył mnie na łopatki...

To się nazywa prosty przekaz.

Tymczasem "młodzież" analizowała makietę Starego Rynku ufundowaną przez Stowrzyszenie na Rzecz Rehabilitacji Niewidomych i Słabowidzących. Bardzo ciekawa pozycja do zobaczenia - polecam:




Tutaj jesteśmy
Warto się rozejrzeć dookoła i przyjreć się kamieniczkom.


Osobiście uważam, że poznański Stary Rynek jest jednym z ładniejszych. Nie sądzę tak ze względów sentymentalnych. Widziałam Starówkę w Warszawie, która zaskoczyła mnie swoją wielkością (telewizja jednak powiększa...), we Wrocławiu, która też jest ciekawa w swojej różnorodności, w Gdańsku, której układ jest bardzo nieklasyczny bo portowo-targowy, ale też jest piękna, bogata i interesująca. Słyszłam, że Lublin ma bardzo ładne Stare Miasto, miałam okazję zobaczyć tylko budynek dworca PKP i byłam nim zauroczona.

Chmury nad Ratuszem były bardzo malownicze:

Bardzo lubię widok Ratusza z tej strony Starego Rynku
 
Jaki ładny bucik stoi koło Arsenału
A wędrówka zakończyla się w bolidzie Formuły 1 stojącym w Kupcu Poznańskim:




No to spokojnej nocy!


* nie lubię tego słowa, wywodzi się z gwary poznańskiej, ale jakoś tak misie nieciekawie kojarzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...