niedziela, 18 listopada 2012

Jerry is here

Misze są (lub były) dwie. Wczoraj jedna złapała się w garażu. Po powrocie z pracy wysprzątałam szuflady w kuchni, Mąż przyniósł pokazać Karolkom stwora i z satysfakcją poszliśmy spać. Niestety dziś rano okazało się, że w wysprzątanych szufladach są nowe ślady.
Polowanie zaczyna się od nowa.
Takie są uroki życia na wsi. Jak sięgnę pamięcią moje spotkania z myszami nie były zbyt częste. Najświeższe jakie mam w pamięci to z czasów tuż po studiach, jak mieszkałam na pokoju u Babci Ani. Raz w nocy przebudziłam się, bo poczułam przez sen, że coś przeleciało mi po szyi. Mysz zadomowiła się u Gosi, drugiej dziewczyny mieszkającej u Babci, i tam - ku oburzeniu właścicielki - skonsumowala jej szal leżący w skrzyni w wersalce.
Dużo wcześniejsze spotkanie miało miejsce jak byłam jeszcze mała. Byłam na wakacjach u mojej Babci i pamiętam jak dziś ten moment, kiedy Babcia zawołała mnie i pokazała mysz, którą znalazla u siebie za koszulą. Wszyscy byli w stodole bo młócili zboże, a ja siedziałam na górze stodoły na sianie.

Jakoś niedawno Mój Najlepszy Kolega opowiadał mi anegdotę, ponoć opartą na faktach.
Turysta wrócił po całym dniu do hotelu i okazało się, że na jego łóżku siedzi sobie mysz. Zszedł na dół do recepcji, a ponieważ nie bardzo wiedział jak jest mysz po angielsku zapytał: "Do you know Tom and Jerry?" "Yes", odparł recepcjonista. "Jerry is here".

Tak nasz Tata łapie myszkę


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo lubię czytać komentarze, za każdym razem aż drżę z emocji: a nuż coś nowego się pojawi...

(Aczkolwkiek chamstwa nie zniese ;))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...